środa, 21 grudnia 2011

Lubię w nim każdą chwilę, każdą najmniejszą
lubię jak stawia krok i gdy w trakcie stawiania go, robi oddech.
jak mu się policzki wtedy nadymają a oczy stają się raźniejsze.
lubię jak ustawia stopy, że tak do środka zwinnie, a nie na zewnątrz jak to bywa koślawie.
jak się gibie zabawnie, z boku na bok idąc, tak że ramiona mu falują.
ramiona... one też są cudowne , takie postawne, a zarazem zgrabne i szczupłe, jednak wystarczające by się przytulić,
tuli tak pięknie że nie chce się go puszczać.
i ten zapach, ten co nozdrza rozsadza , jak amoniak pod czas pieczenia.
pachnie przyjemnie , nie wiem z czym mogłabym zapach ten porównać. ze skoszoną trawą, czy pieczonym chlebem ? a może dwoma tymi zapachami jednocześnie.
oczy,
same się śmieją, nie muszę ust widzieć, by kolana mi zmiękły.
jednak uśmiech ma cudowny, nie obędzie się bez niego .
tak szeroko się uśmiecha, że końcówki ust ma w uszach, tych co pod kosmykami włosów się chowają, te włosy często odgarnia zgrabnym ruchem dłoni, że niby mu przeszkadzają, ale nie sądzę, bo takie włosy nie mogę przeszkadzać !
dłonie, smukłe, długie palce, jak u pianisty. Nie pozwalam rękawiczek zakładać, dłonie ma najpiękniejsze, głupio aż w mojej dłoń jego chować. powinna wciąż na oczach moich być, by ani chwili nie stracić z patrzenia i dotykania.
jak już tak idzie tym dumnym krokiem, kołysząc ramionami i uśmiechając się od ucha do ucha, z ogniem w oczach, często nucąc coś pod nosem,
czuję się taka malutka
przez pierwsze kilka sekund nic nie mogę wydusić
płuca mam ściśnięte,
siła ciążenia ciągnie mnie ku ziemi mocniej niż zwykle,
paraliż w sercu, paraliż na ciele
chcę krzyczeć, śpiewać , nucić razem z nim
ale stać mnie tylko na to, by wpaść w te silne ramiona i napawać się.
zapachem
pięknem
chwilą.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

a co jeśli ona?

a jeśli któregoś dnia Ona skrzynkę na listy otworzy
i się wysypią
posypią się na Nią wszystkie słowa
wszystkie te słowa
narzekania i uśmiechy
miliony tysiące słów
melodii
nut
wszystko to co dzieli i łączy
co może być dobre i zarazem złe
co się przytrafiło
gdzieś po cichu nam
co jeśli to na Nią spadnie
tak mocno że ją przydusi
jeśli nie będzie mogła się z tego odkopać
co jeśli Ona wyczyta
usłyszy
zakochanie nasze
ciche jego kwilenie?

niedziela, 11 grudnia 2011

. a uśmiech na dzień powszedni mi towarzyszy, jakby zmazać miał i oszukać samą mnie, nie lubię wywnętrzania się. pewnie dlatego wywnętrzam się tutaj wśród bliskich obcych, poza zgiełkiem ulicy i zgiełkiem czyhających na potknięcie złych przyjaciół, czekam na lepszy dzień gdy muzyka będzie grała nawet po wyłączeniu głośnika .

czwartek, 8 grudnia 2011

"W obliczu towarzyszących mi dzieś na koniec dnia myśli wszystko przestaje mieć znaczenie. Nie dlatego, że smutek, czy rozczarowanie jest gościem w moim domu. Ale często przez to, że uświadamiam sobie, ze dystans w życiu ma ogromne znaczenie. A bezsiloność ludzka jest największą moją tragedią. Codzienność jednak chce być piękna i ja mocno w Nią wierze. W takich subtelnościach jak poranek, z pukającym w okna deszczem ... "

środa, 30 listopada 2011

że zobaczyć Go było jak wypić wielki kubek kawy, jak zjeść tabliczkę czekolady, jak naładować baterie na cały tydzień, tak że ręce drżały, nogi się uginały,głos niepewny!

piątek, 25 listopada 2011

"Gdy kogoś nie ma, gdy ktoś, kto był najcenniejszy, kto ustawiał wokół ciebie fizykę, ktoś, bez kogo może wyłączyć się grawitacja, a tabliczka mnożenia stracić ważność, gdy ten ktoś znika, możesz dalej żyć, chodzić, jeść, odbierać telefony. Po prostu za tobą dryfuje nadpalona dziura. Coś cały czas do ciebie nadbiega, aby schwycić cię za szyję, przylepić się do ciebie i już nie puścić, coś wystającego z tej dziury.
Nieobecność jest tylko brakiem obecności."
— Jakub Żulczyk, 'Radio Armageddon'

wtorek, 22 listopada 2011

.

Lubię Tobą potrząsać
Czasem myślę, że tylko to mi pozostało
Potrząsnąć kimś tak niewyobrażalnie wyobrażonym,
stworzonym na podobieństwo moje,
kimś kto ode mnie jest setki megabajtów,
kto słyszy,czuje tak, jak ja
do kogo mogę trafić zawsze, o każdej porze
/bez łez i bez prawa veta/
bez śliny,bez cielesności
tak.
Gdyby spojrzeć prawdzie w oczy, można by się przerazić.
Można by ujrzeć dwoje zagubionych ludzi,po dwóch różnych stronach kabla.
Można by dojrzeć zbłąkanego mężczyzne, w którym jednoczenie wielka dusza i małe dziecko drzemie.
i tą kobietę, co o swą dojrzałość wciąż walczy
chybocząc się z prawej na lewą to z lewej na prawą.
Ta kobieta co boi się, boi się prawdziwych, tych z krwi i kości ludzi.
Wybiera wyimaginowaną teraźniejszość w której trwa i w którą od teraz wierzy.
Do dziś jestem ta, której z dziesięciu lalek na wystawie nie pominiesz.
ta która najszerzej uśmiechnięta i której nikt nie przeoczy.
Pobawi się nią chwilę,by w kąt odstawić.
tak.
Dlatego walczy o coś,
co nie ma prawa bytu.
Co jednocześnie tak fascynująco się przykleiło, jak rzep.
Jak rzep psiego ogona , ją trzyma.
Mężczyzna,ten co ma powód
by trwać biernie w swej pogardzie
By znaleźć siłę w amoku na dzień codzienny
Nigdy na to, by prawdzie w oczy spojrzeć
by ją sponiewierać
ten raz.

Poznałam chłopca
Znalazłam w nim artystę, tego co mnie urzekł
na dzień dobry
obrazem najpierw
słowem
słowa lały się jak z cebra
cebr nieskończony jest
Dnia bez tego chłopca, nie znam
znać nie chcę..

sobota, 19 listopada 2011

A kiedy już się nakochaliśmy

A kiedy już się nakochaliśmy , zawijała się w prześcieradło jak w kokon, nic dla mnie nie zostawiając poza kołdrą lub kocem, musiałem leżeć na tej szorstkiej powierzchni tapczanu, bo przecież w kołdrę ani w koc zawinąć się nie mogłem, na to było za ciepło, to były ciepłe czasy, najcieplejsze.

A kiedy już w całości i bez reszty uległa scałowaniu, kiedy już zawinęła się szczelnie, spozierała na mnie zawstydzona, jakby teraz dopiero ta jej nagość, i tak w półmroku rozproszona, wstydliwą się stawała (okulary, gdzież je znowu, pod łóżkiem gdzieś położyłem, nie chce się szukać, rano poszukam, ale trzeba uważać, żeby nie nadepnąć, że też nigdy się nie nauczę A kiedy już się nakochaliśmyodkładać na widoczne miejsce).

A kiedy już tak opatulona czekała, aż krew jej znów krążyć będzie równomiernie, wiedziałem, że wdzierać mi się w tę strefę prześcieradlaną nie wolno, że teraz ona musi się ze sobą na powrót oswoić, musi poczuć, że od piersi po czubki palców, od pachwin po czoło, wewnętrznie i naskórkowo, należy do siebie, że to, co mnie oddała na pastwę, teraz już do niej wróciło i przeprasza za nieobecność, za niewierność, za nieokrzesanie, prosi ją o wybaczenie, całe ciało zwinięte w kłębek i zapakowane w prześcieradło wraca do niej pokornie, żeby sobie nikt (czyli ja) nie pomyślał, że miłość daje stały abonament na jego przychylność.

Wojciech Kuczok - Widmokrąg

środa, 16 listopada 2011

Takiej miłości, Grechuta.

Kiedy mnie pytasz: Czym jest miłość?
Mówię: Tobą jest
To twój łagodny wzrok i uśmiech
To twój każdy gest

... To twój kolejny dramat
To twój kolejny żart
Oraz to wszystko co nam niesie
Ślepa talia kart

Więc się nie pytaj, bo miłość nasza
Nie zna wielkich słów
Lubi tak milczeć jak jasne słońce
Jak księżyca nów

A kiedy źle to wicher za nią
Wyje, w deszczu łka
A kiedy radość to rozpływa
Się wilgotna mgła

Takiej miłości więc wam życzę
Kiedy tylko wzrok
Mówi nam tyle, aby rozwiać
Wątpliwości mrok

Takiej miłości więc wam życzę
Kiedy tylko gest
Mówi nam tyle, by zrozumieć
Jak to z nami jest

Kiedy mi mówisz, że nie wystarczy
Tylko wzrok i gest
Na tyle spraw codziennie innych
Mówisz: Wiesz, jak jest

Powiem ci, że na pewno
Potrzeba wielu słów
Stąd tyle różnych książek
Pod poduszkami snów

W tej codzienności nam przecież potrzeba
Prostej prawdy słów
By zauważyć jasne słońce
I księżyca nów

Więc skoro tyle słów wyszukanych
Oraz gorzkich łez
Kosztuje czasem prosta sprawa
My zostaniemy bez

Takiej miłości więc wam życzę
Kiedy tylko wzrok
Mówi nam tyle, aby rozwiać
Wątpliwości mrok

Takiej miłości więc wam życzę
Kiedy tylko gest
Mówi nam tyle, by zrozumieć
Jak to z nami jest

poniedziałek, 14 listopada 2011

jak paw,dumnie

koncert. młoda wokalistka, w obcisłej do granic możliwości, na chudym do granic możliwości ciele, czerwonej sukience, wyszła na scenę. blondynką była. pierwsze słowa które wypowiedziała do mikrofonu : PRZEPRASZAM. z góry Was przepraszam. wcale nie zrobiło mi się jej żal. Za co do cholery przepraszasz,za co ? że żyjesz,za to? Ona przekonana o braku talentu , jednak zaczęła śpiewać. Nie poszło jej dobrze.. przekonana jestem że odrobina nieudawanej pewności siebie, zmieniła by moje zdanie na temat jej braku ciekawej barwy głosu i skradającego się fałszu. głównie w skromności, bo przecież już czerwień sukienki krzyczała za nią, że skromności to na pewno ona sobą nie reprezentuje. nawet obcasy miała wyniosłe, by unosić się ponad innych, pewnym krokiem idąc, falując biodrami, kokietując , wciąż falując. włosy też miała udawane, tak napuszone, tak sztuczne, brzydkie, niefajne, pasowały nieskazitelnie do niej .
więc Ty też nie przepraszaj, tylko idź do przodu , najlepiej jak paw, dumnie. faluj, nie przez udawanie.
zostań przy tym że czujesz się dobrze w talibskiej brodzie, się czujesz dobrze.
z aparatem tak.

powoli zapominam jak do mnie ładnie potrafisz mówić M.
małomówny jesteś z dnia na dzień bardziej
bardziej małomówny
spróbuję wskrzesić coś,nie wiem czy pamiętam jak
wskrzesić

http://www.youtube.com/watch?v=1yX_kNfCOYA

po winie

Dzień jak co dzień można by pomyśleć.


-Czy wiesz, że samotność to w przekonaniu ludzi najgorszy rodzaj cierpienia? To jest uniwersalne dla świata. W Nowym Jorku tak samo jak na Nowej Gwinei ludzie truchleją ze strachu przed samotnością i opuszczeniem. Czy wiesz, że według jednego z najstarszych hinduskich mitów stwórca powołał świat do istnienia tylko dlatego, że czuł się samotny?-


Droga do Poznania, który opisujesz jakby moimi oczami nad wymiar trudna była, mało że autobus się popsuł to kiedy podstawili już nowy na trasie wielkie kule gradowe nas dopadły, wiało i huczało i grzmiało nawet trochę.. Ale mimo pogody na koncert dotarłam- Pani Brodka spóźniona, ale się pojawiła. Koncert oczywiście cudowny, ale ciężko opisać ,musiałabym Ci zaśpiewać . Niestety ostatniej piosenki nie było mi pisane doczekać, gdyż ostatni autobus do domu uciekał już sprzed nosa. U koleżanki spać miałam do poniedziałku ale ta niezdara coś zrobiła sobie w nogę no i nocleg mój się wynoclegował, brodka się wybrodkowała a ja autobusem w ciemną noc o północy do domu wracałam.


Dzień chociaż tak ponury jednak oceniłam na jeden z tych dni które fajnie się wspomina, bo jak wspominać inaczej beztroskie studenckie życie, ludzi do których się jest przywiązanym i muzykę którą się tak kocha


Od niechcenia na pocztę zajrzałam i z obucha w łeb dostałam


Gdzieś spomiędzy paplaniny Twoich słów, niezrozumiałych i zawiłych korytarzy wykształcił się zaledwie zarys, tło, jednak jeden wers nieznośnie dudni mi w głowie i spokoju dać nie może.

Cytować ja go nie muszę, a nawet nie chcę. zapisu bólu w jednym obszarze pamięci nie można wymazać zapisami szczęścia w innych.


-Bo ja lubię do Ciebie pisać. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że chcę, żebyś wiedział, że myślę o Tobie. To dość egoistyczna pobudka, ale nie mam zamiaru się jej wypierać. A myślę dużo i często. A przy okazji wymyślam różne rzeczy. Z którymi też przeważenie jest mi dobrze. Bo bardzo wysoko cenię fakt, że zaistniałaś w moim życiu. Ostatnio zresztą trudno używać słów takich jak „cenię”. Ostatnio czasami wydaje mi się, że słowa są za małe.-


-Gdy się już zobaczymy, nie pozwól mi się zapomnieć. Przypominaj mi nieustannie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Chyba, że i Ty sie zapomnisz. Jeśli tak, to mi nie przypominaj. Takie zapomnienie może zdarzyć się nawet największym przyjaciołom.-


Pijana trochę jestem, trochę od wina , a trochę od rzeczywistości -to i rozum jak po głębszych dwóch

Naiwna jaa

piątek, 11 listopada 2011

z poniedziałku, 4. października 2010

Ból ostatecznie minie, piorun nie uderza w to samo miejsce dwa razy, więc nie wchodźmy dwa razy do tej samej rzeki... ?
A co kiedy tak bardzo chcemy żeby piorun znów uderzył, pomimo że to uderzenie bolało a rany nie zdążyły się jeszcze zagoić. Co jeśli znów chcemy poczuć na palcach stóp nurt rzeki, mimo tego iż wiemy że będzie lodowata niemalże jak lód ? Co jeśli ból nie minął a my podświadomie nie chcemy się z niego oswobodzić ?
Dlaczego tak panicznie boimy się osamotnienia ? Dlaczego z pamięci wyrzucamy złe chwile a pozostawiamy tylko te dobre? Dlaczego choć wiemy że rzeka będzie zimna, a uderzenie pioruna zaboli chcemy jeszcze... wszystko przez lęk przed samotnością ?! Dlaczego jedno słowo na temat przeszłości sprawia że stopy miękną, serce przyspiesza rytm... a my... jesteśmy gotowi poświęcić wszystko, poświęcić siebie, nie słuchając głosu rozsądku nie słuchając już nawet podświadomości, znów wchodzimy do rzeki i chodź jest jeszcze bardziej zimna niż poprzednim razem ,wchodzimy jeszcze głębiej, i dlaczego nastawiamy się na uderzenie pioruna i czekamy, choć wiemy że już prawdopodobnie nie uderzy , że już nie przejdzie po naszym ciele. Nie jestem w stanie odpowiedzieć sobie na te pytania, choć wiem że źle robię wchodzę do rzeki i zanurzam się co raz głębiej, chociaż czuję że nurt mnie porywa, że pewnie się utopię i tym razem z niej nie wyjdę to idę... choć wcale nie czuję się z tym dobrze. Robię to by odzyskać choć ułamki sekund z przeszłości, chociaż minimalne uczucie jakie we mnie było.

sobota, 5 listopada 2011

Myślę że zbyt wielka gówniara ze mnie jest jeszcze, żeby Ciebie pouczać. Mam nadzieję,że kierujesz się jakimś bardzo ważnym powodem dla którego trwasz w tym w czym trwasz. Wierzę w to, że jest coś ważnego. Bo jeśli nie, to jaki to ma sens? Zdajesz sobie sprawę jak bardzo urągasz Jej ? Zdrada mentalna jest dla mnie po stokroć smutniejsza od fizycznej, bo cóż może być bardziej przygnębiającego od tego że Twój ukochany , nie jest już zakochany . Przeżyłam to. wiem jak to boli. To nie fair. Myślę że Ona też powinna mieć możliwość wyboru. Żyć z Tobą, raczej obok Ciebie. Albo bez Ciebie, też obok.
Uważam , że najważniejsza jest najgorsza prawda, niż najsłodsze kłamstwo. Nigdy przenigdy nie chciałabym takich kłamstw. przenigdy.
Przepraszam Cię, że się wymądrzam i pouczam odrobinę, ale to nie jest sprawiedliwe, żadna kobieta na to nie zasługuje .
Przykro mi też z Twojego powodu, wyobrażam sobie,że każdy dzień przynosi nieznośny ból i niezadowolenie. to ciężkie, to przykre.

piątek, 4 listopada 2011

/A gdybyś nie istniał,
powiedz mi, dla kogo miałabym żyć?
Dla nieznajomych uśpionych w mych ramionach,
których nigdy bym nie pokochała?
Więc gdybyś nie istniał,
byłabym jedynie kolejnym punktem
w tym zabieganym świecie.
Czułabym się zagubiona,
potrzebowałabym Ciebie./

środa, 2 listopada 2011

dźwięcznie

choćbym chciała milczeć
dźwięcznie tak
choćbym chciała krzyczeć
to nie wiem jak
nic nie będzie pewne
po co, cóż..
nic nie będzie piękne
pewnie już
całym światem jestem Ci
mówisz ciszej - jak te bzy
chcę Cię odciąć. szybko, już!
nie wiem jak, odjedź. tchórz
większy ja, bo nie wiem jak
wyrzucić Cię
choć cichnie, mgła
proste tak, to było. wiem
odejść stąd, wyrzucić Cię.
trudniej było, uwierz mi
powstrzymać serce.to co drży
czuję, że ma dusza - tam
przypięta jest
do serca twego. bram
słowa choć, tak puste są
one wiedzą, one chcą
poczuć smak. szorstkość warg
zapach, co, nic nie jest wart.
proszę chodź, do mnie Ty
powiedz szybko dźwięczne MY

niedziela, 30 października 2011

o tej nocy

późno już
raczej wcześniej
świta


delikatny dreszcz mi towarzyszy
przeciera całe ciało
po ten najmniejszy palec
ten koślawy
zamykam oczy
odpływam
oczy nos usta
dziurka co szyję z karkiem łączy
dalej ramiona delikatnie
zwiewnie
jakby podmuchem dotykane
talia
szeroka damska bardzo
wypełniam się tą chwilą

potem gdy Ciebie już nie ma
długo trwam w tym
tracę oddech
oddycham głęboko jak wtedy
ale oczy otwieram
i się budzę
uśmiechem otaczam
wiem że wyszedłeś
po kawę gorącą
co ukoi
tą nieprzespaną noc
pięknie.

odtwarzam te chwile
nieustannie
:*

piątek, 28 października 2011

milczysz
tak bardzo że to milczenie zbija mnie z tropu
chociaż nigdy nie było Cię na prawdę
szukam dziś natchnienia
szukam w kubku po kawie
tej nadpitej
w odbiciu łyżki
gdzie ślad jeszcze ust
Twoich
szukam dźwięku Twego
tego co mnie irytował
dziś wiem że był potrzebny
jest niezbędny
proszę 'zasiorb' lekko
załóż krawat odwrotnie
tak jak tylko Ty potrafisz
uderz niezdarnie w kaloryfer
niech ten mnie rozbudzi w środku nocy
upuść widelec w kuchni
o północy
podrap za uchem niezdarnie
niech kolana Ci hałasują
nie opuszczaj klapy
jeśli tak ma być
pomyl szafkę na bieliznę
z tą na ubrania
porozrzucaj skarpetki
i nie odkładaj koca wieczorem
ale bądź tutaj ze mną
w ten jesienny wieczór
zróbmy kakao
niech będzie znów ładnie.

poniedziałek, 24 października 2011

o endorfinach

Jadąc autobusem
się do siebie uśmiecha.
jak ta głupia.
na myśl przychodzą takie myśli
pomysły się kotłują
się.
nastrój tak dobry
zawdzięczyć mogę
kumulacji nagłej
endorfin
ogromnej ilości
pokłady całe
wręcz za sprawą
małej sprawy
niepozornej takiej
uśmiech się
choć sił fizycznych brak
mentalnie usilniona
jestem
w stu procentach
dziś nawet
poniedziałki
lubić lubię!

piątek, 21 października 2011

o tym że już wiem

nieśmiało,lecz z pełnym przekonaniem
chcę powiedzieć Ci dziś głośno, ale szeptem do ucha
przekonałam się o tym
o tym że nikt nie słyszy tak jak Ty
że niezależnie od tego jak daleko jesteś
to z Tobą muszę i chcę to dzielić
dzielę serce na pół
jedna połowa jest wciąż przy Tobie
na pięciolinii
dźwięczna skoczna ósemka
a może głęboka połówka
słyszysz mnie?
słyszysz tam na końcu miasta
choć ciemno już i cisza
słyszysz?
wiem że tak.

piątek, 14 października 2011

nogi bolą od chodzenia
oczy od patrzenia
zimno, zgrzytanie zębów z samego rana, deszcz
jesień przyszła, warstwy swetrów nie pomagają
jedyne co koi skołatane ciało to herbata
do tego imbir i cytryna najlepiej

wszystko jakby zwolniło
koty nawet wolniej chodzą
wszyscy dookoła pokasłują od niechcenia

ja jakby wycięto z obrazka
czuję jakbym obserwowała Was z boku
alienacja
wiele nowych twarzy, nowych uśmiechów
nie wiem jeszcze na ile prawdziwych

lubię tą błogość
jesienną błogość
która trwa

czwartek, 13 października 2011

„Nie jestem moimi myślami, emocjami i postrzeganiem zmysłowym ani doświadczeniami. Nie jestem treścią mojego życia. Jestem życiem. Jestem przestrzenią, w której wszystko się wydarza. Jestem świadomością. Jestem TERAZ. Jestem.” E.Tolle

niedziela, 9 października 2011

o kolorach

Liście żółte
popaćkane jakby
jakby ktoś je omyłkowo tak pomalował pokolorował
jarzębina, korale
ludki kasztanowe
żółte fioletowe czerwone barwy
mieszając się tworzą nowe
zupełnie jesienne kolory
ciepłe
słoneczne
choć jesień pochmurna
zimna

to dlatego, dlatego ktoś ją tak koloruje

o sobie we włąsnej osobie

no tak marnie wyglądam że aż sama siebie bym przytuliła jak sobie pomyślę co mnie w życiu ominęło
to pewnie ten pierwiastek którego szukam
a którego znaleźć nie mogę
na wyciągnięcie ręki jest, że też wcześniej się nie domyśliłam

witaj pierwiastku mój!

sobota, 8 października 2011

o mebelkach i ich ustawianiu

Jak się nie frustrować i nie reagować na nieme zaczepki dopływające do nas zza pleców ? jak nauczyć się spokoju i wewnętrznej ciszy, jak mimowolnie milczeć milcząc.
mężczyźni ! czy Wy na prawdę nie potraficie odejść nie unosząc się honorem? Czy nigdy dojrzale nie potraficie przyznać się do swoich prawdziwych uczuć zasłaniając je czczymi wyzwiskami ? Zasłaniając się , broniąc, tracąc przez to w oczach innych.

pogódź się z tym że ja się pogodziłam z tym w pierwszej minucie,
bo płakać nie było po czym
po kim
przestań krzyczeć na migi

wyzwiska rzucane w niewłaściwą stronę mogą się odbić i wrócić do Ciebie szybciej niż myślisz.

obudź się i przestań być dzieckiem !

o jesieni

jak ty widzisz jesień ?
no jak ?
ja widzę ją tak
o tak !

niedziela, 2 października 2011

tobie ja

Czasem moje słowa to już mało, czasem to nie wystarcza.

"Pyłem księżycowym być na twoich stopach
wiatrem przy twej wstążce,
mlekiem w twoim kubku,
papierosem u ustach,
ścieżką pośród chabrów,
ławką, gdzie spoczywasz,
książką którą czytasz.

Przeszyć cię jak nitką,
otoczyć jest przestwór
być porami roku dla
twych drogich oczy
i ogniem w kominku
i dachem, co chroni
przed deszczem."

Konstanty Ildefons Gałczyński

sobota, 1 października 2011

o tangu

"Opuszki palców, spotykając się w jedną chwilę przenoszą więcej niż miliony myśli i słów. Milcząc, krzyczą o bliskości. Miednicą w miednice. Garda przestaje mieć znaczenie. Styl przestał być ważny. Stopom nagle jest lepiej bez butów i spódnicy lżej samej na ziemi. Ucichło. Tango. "

piękne słowa mówią wszystko
M.N

środa, 28 września 2011

/./

/że dojrzała jestem w swej dziecinności że bawię się chwilą i łapię momenty że długo czekam aż oddech złapię, by głęboki i przejmujący był.

Zdarza się dzień , godzina, krótka chwila, gdy w centrum miasta, wśród zgiełku ulicznego siadam, zamykam oczy, czuję niepewność, chwilowy lęk, zaciskam powieki mocniej, wsłuchuję się w szum, stukot, warkot, choć męczący to na swój sposób kojący, chwilo trwaj myślę wtedy

Tak samo na łącę gdy przesiaduję, słucham. Ale inaczej słyszę
A w lesie. Ty wiesz/

niedziela, 25 września 2011

zauważysz że ..

Że lubię zapach pieczonego chleba w niedziele rano, dobrą muzykę, mandarynki, zachody słońca, wschody też, drzewa, jezioro, może morze, Internet, dobre zdjęcia, jak piasek przelatuje przez palce, moje jeziora, lasy, makaron, łąkę, zapach jabłek, frytki, kota mojego, sukienki, lakiery do paznokci, klimatyzację, żelki, światło świec, różowe tulipany, wesela, ławkę w parku nad jeziorem, mój pokój, jeździć samochodem, potańczyć, kalosze, pośmiać się, niezdrowe jedzenie z KFC, keczup, górę bułki, paski i kwiatki razem, zniszczone książki, zapach mężczyzny, dźwięk deszczu gdy pada, piękne męskie dłonie, facebooka, liście pożółkłe, kawę, duże samochody, Kenię, tęczę, przeciwsłoneczne okulary, telefony komórkowe, chipsy, brokuły, mohito, marzyć, wiersze i aforyzmy, hey, filmy dobre albo te które wydają mi się dobre, mleczko z tubki , kobiety w/na szpilkach, płatki śniegu i jak para leci z ust, (…).
Że nie lubię oliwek, niemiłych staruszków w tramwaju, krojenia sera feta, gdy ktoś jest przemądrzały, gdy jest niedojrzały, prasować, sprzątać też, zakochanych gdy nie jestem zakochana, zimy, rudych włosów, papierosów, gdy muszę rano wstać, gdy drukarka się zacina, gdy oczko w rajstopach pójdzie, gdy pada deszcz, gdy nóż jest tępy, pomidorówki, gorzkiego piwa, mojego 180 cm, rosy, biegać, ryb, wszystkiego co pływa, horrorów, (…).
I że istnieje więcej spraw które lubię niż tych, których nie lubię. I że niektóre lubię i nie lubię prawie jednocześnie.

sobota, 24 września 2011

o jesieni

kiedyś w tramwaju podejdę do Ciebie i zapytam co słychać, zapytam jak stara dobra znajoma, zapytam jak w pracy i że pogoda się popsuła.


jesień,późno już, kot ogrzewa mi stopy, ciemno już, lampa oświetla klawiaturę, cicho tu, ktoś słucha muzyki obok, pusto tu


"Koniec podróży -
Ciągle żyję tu - tu,
Tego jesiennego wieczora."

[Haiku Cz.Miłosz]
Dziś dla mnie nie może być nic lepszego jak ciepły sms pod poduszką o 6 rano, jak ciepła kawa w zimnym pustym biurze i jak jeszcze cieplejszy email. Czytając fragment tego tekstu pisanego przez Ciebie gdzieś po drugiej stronie miasta raz się wzruszam,a a raz smieję do rozpuku. nie, nie do rozpuku, śmieję się przecież do Ciebie i z Ciebie chwilami też. tak Cię lubię.
Zgodzić się muszę z Tobą i kwintesencją męskości w Twoim przekazie. Facet musi być emocjonalny, musi! musi być romantyczny, musi dawać tulipany, nawet nie 3, niech daje jednego, i nie w dzień zakochanych, ale bez okazji, niech nie pisze do mnie wielkimi literami gdy mówię mu że to koniec, ale niech poda mi rękę,
odprowadzi wieczorem pod dom, żeby się upewnić, czy aby bezpiecznie wracam, w każdej chwili niech kątroluje, czy się uśmiecham, niech pisze"dobranoc" i "dzień dobry", niech ukradkiem rano w kuchni podjada kanapki i robi herbatę z cytryną, ten ktoś, kto będzie pukał do drzwi codziennie bez względu na godzinę, z kim można będzie leżeć na poduszce głowa przy głowie i latem spać pod jednym kocem, kto umie przytulać i umie znikać kiedy potrzeba, ale tylko na niby, schowany za rogiem czekać na moment, w którym będzie mógł znowu położyć głowę na kolanach, z kim można czytać książki i oglądać filmy, a później godzinami o nich rozmawiać, kogoś, kto rzuca śnieżkami w okno i w letnie noce zabiera, żeby oglądać gwiazdy, kto pilnuje, kto opiekuje się, kto mówi, że tak, że nie, że uważaj, że pamiętaj i że nie marudź.

niedziela, 18 września 2011

o tym co było

to co minęło mogłabym policzyć
na miesiące
na godziny
na minuty
na ilość zakupionych sztuk 'zwierciadła'
na wschody i zachody słońca
na dobre i złe chwile
na to co było i na to co będzie
na obiady, kolacje
na smutek , radość
na noce i poranki
na uśmiechy i łzy
na dobre i złe słowa
na uściski dłoni, pocałunki
na spacery i ucieczki
na słońce i deszcz
na mnie
na Ciebie.

niedziela, 11 września 2011

na ławce w parku siedzę
na tej co zawsze, na tej co zna moje łzy
raczej te smutku
na tej co mnie zna jak nikt
na tej co siadam jak mam potrzebę być sama
na tej co siedzenie zwiastuje coś niedobrego
dziś tak jest
ale czuję się wyprana z uczuć
dziś nie płaczę
może zrozumiałam że nie warto
a może jeszcze
istotny fakt do mnie nie dociera
ale dogoni mnie, dogoni

uścisk dłoni
zapach smutku
na ławce w parku

piątek, 26 sierpnia 2011

niebo czarne
czarne jak ta otchłań pod łóżkiem
rozświetlane gdzieniegdzie jasnymi punktami
mówią że to gwiazdy
Ty mówisz że widzisz spadające
ja w to nie wierzę
ale wypowiem marzenie
słyszę tylko jak trawa szumi
jak dziki pasikonik w tej trawie
piszczy
słyszę bicie serca
nie mojego
słyszę że mam obok Ciebie
słyszę że bardzo mnie to cieszy
i chcę by tak zostało
dlatego uścisnę Twoją rękę
najmoncniej jak potrafię
byś nie mógł uciec

niedziela, 21 sierpnia 2011

za każdą niewypowiedzianą myśl
nienawidzę Cię
za ciszę w smutny deszczowy wieczór
nienawidzę Cię
za grymas gdy kwaśna zupa
i złe słowo
nienawidzę Cię
za to jak mówisz przepraszam
i gdy masz rację też
nienawidzę Cię
za to że chcę więcej
i za tęsknotę o poranku
nienawidzę Cię
za słodką kawę
za zły nastój
nienawidzę
za to że gdy Cię widzę
to wciąż nienawidzę

środa, 17 sierpnia 2011

o.

zdecydowanie choć niepewnie
wesoło choć ze smutkiem
staram się łapać ostatnie promienie letniego słońca
zrobić zapas piegów zimę
by nos poczerwieniał
by policzki się zaróżowiły
by starczyło do wiosny
gdy znów złapie mróz
gdy ludzie na przystanku przymarzną
nerwowo wypalając porannego papierosa
spiesząc pędząc
zgubiwszy letnią wesołość i wulgarność
zamiast sukienki wrzucę na siebie
najgrubszy sweter
a pani w windzie dziwnie się na mnie spojrzy
ale ja nie lubię zimy

sobota, 6 sierpnia 2011

o tobie

bo w internecie najważniejsza jest wyobraźnia
ale ja nie mogę mieć pojęcia o tym jak wyglądają Twoje oczy gdy śmiejesz się do rozpuku
jak wyglądają gdy płaczesz niespodziewanie
czy masz dołeczki w policzkach
a czy policzki te są nabrzmiałe od nadmiaru cukru
czy Twoje oczy są zielone czy w kolorze nieba
nie wiem tego
czy łapiesz się za głowę z zażenowania
jak rysujesz na twarzy frustrację
nie wiem czy potrafię sobie wyobrazić kiedy patrzysz z miłością w oczy kobiety
gdy obejmujesz ją nieśmiało ramieniem
nieśmiało?
może wcale nieśmiałość nie jest Twoim atutem
może śmiały jesteś i chętnie rozmawiasz z obcymi
ze mną tak.
od początku rozbawiasz mnie jakby wczoraj nie było
jakby było tylko dziś i jutro.

piątek, 5 sierpnia 2011

o mnie

bo ja od orzechówki wolę żurawinówkę
wolę gdy w domu wszyscy są, jak gdy kogoś brakuje
nie jadam ryb, ani grzybów leśnych
kocham żelki i wino
wszystkie słodycze lubię
maminy placek drożdżowy z zakalcem nawet
lubię lato, ale wolę wiosnę
nie lubię zimy, ale nawet bardziej jesieni
zachody słońca wolę niż wschody
spać do południa ponad wszystko
zarywać noce słuchając muzyki
nie słodzę herbaty
nadużywam kofeiny
papierosa nie tykam
nie pozwalam tykać bliskim
zaborcza jestem
staranna bywam
przejmuję się
czasem olewam
gdy ktoś zapyta czy sobie ufam
odpowiadam : staram się ufać
obcym nie ufam
bliskim mniej niż bardziej
uważam że muzyka dobra na wszystko
że bez niej nie ma nic
że nie ma nic bez kolorów
ani bez słów
dziś już nie wiem jak było
zanim do Ciebie napisałam
jak było bez Twoich słów
podzielonych długimi przerwami
bez obietnic niespełnionych
na spotkanie
dobrze mi tak
na co dzień
ale dziś inaczej jest
dziś jest ten dzień gdy nie chcę
nie chce mi się być.

czwartek, 4 sierpnia 2011

o autobusie

autobus. dużo ludzi. ludzie tłoczą się jak te sardynki w puszce. rozmawiają. słuchają muzyki. śpią. inni widać rozmyślają,nie wiedzieć nad czym./
każdy z nich inny. dookoła unosi się niekoniecznie przyjemny zapach,skutek uboczny tych kochanych, sierpniowych upałów./
ogólnie aura dobra. sprzyjająca pisaniu. obok starszy pan, pcha się niemiłosiernie. dlaczego ktoś zaprojektował tak małe siedzenia?/
szum morza zastępuje warkot silnika. piskot mew, zamieniam na mijające nas samochody. zapach morskiego powietrza... yh.
wszystko nie tak. ja chcę nad polskie wybrzeże ! /

wtorek, 2 sierpnia 2011

o miłości

O miłości pisać nie przepadam, dość krzywdy mi ona w życiu wyrządziła. Ale Twoje słowa impuls spowodowały i muszę przelać znów moje myśli. Chcę Ci o tym opowiedzieć, choć brakuje słów

Miłość. Zbyt wiele myśli mi odebrała, czasami mam wrażenie, że to właśnie uczucie zwane miłością tak silne odczuwane przeze mnie jako nastolatkę nadało mi kształt, zraniło tak mocno że wyrazić i mówić o tym aż po dziś dzień jest mi trudno.

Od tamtych chwil słowo na M, powoduje grymas u mnie, powoduje skurcz żołądka, powoduje wspomnienia, powoduje brak wiary w ludzi. może dostrzec można by jednak jakieś pozytywne cechy tego, jak np. że jestem silna kobietą dziś, tak mogę o sobie powiedzieć.

Często się zastanawiam i analizuję, bo ja już tak mam. Uczę się kochać od nowa i odnajdywać w kimś coś, co spowoduje że zaufam, jednak wciąż łapią mnie na tym że nieufność i złowrogość we mnie siedzi. Zbyt wiele razy powiedziałam kocham, zbyt wiele razy zostało to zbagatelizowane. Dziś jest inaczej, choć blisko to wciąż daleko. Chociaż mam obok osoby na których mogę polegać, to jedynymi ludźmi jakim ufam bezgranicznie są rodzice, inni są po prostu obok. Wnioskuję z doświadczeń i obserwacji, że tylko między nimi , można mówić o miłości, to co między nimi jest. Kiedy namiętność ustaje, a oni nadal patrzą na siebie z iskrą w dole soczewki, nadal idąc po bułki trzymają się za ręce, nadal są dwa kubki z kawą do śniadania i dwa nakrycia do kolacji, nadal jedno łóżko, wspólna droga i wszelaka nierozłączność. Przez pryzmat doświadczeń i problematyki ciągłości dnia codziennego, oni idą razem, czasem się uśmiechając do siebie, a czasem ocierając sobie łzy. Przedtem jest tylko zauroczenie, przyjaźń, wcześniej wspomniana namiętność. Ja wolę nazywać to zauroczeniem, silne uderzenia gorąca, nieodparta tęsknota i chęć przebywania, pocałunki małe duże, poczucie wsparcia i ciarki na ciele. Oczywiście jest to miłe, ale życie nauczyło mnie, a doświadczenie pokazało że nietrwałe.

poniedziałek, 18 lipca 2011

o takim poniedziałku

bo chodzi o to, że ja lubię takie poniedziałki
lubię zaczynać weekend już w poniedziałek
wiedząc że nic na dobrą sprawę zaczynać nie muszę
poniedziałek taki sprawia tylko przyjemność
pozwala mi się sobą nacieszyć
zapowiada tylko że tydzień ten będzie obfity
bynajmniej nie będzie on pracowity

bo ja lubię takie poniedziałki ..

piątek, 8 lipca 2011

Tak często Cię widzę
Choć tak rzadko spotykam
Smaku Twego nie znam
Choć tak często Cię mam na końcu języka

że w deszczu

piszę do Ciebie w kropki,
to nie kropki może,ale deszcz.
dookoła mnie trwa szczelne milczenie i jednostronne atakowanie tego milczenia jakoś zbija mnie z tropu
nie mogę sobie odmówić tego by nie napisać, chociaż niedbale bo czas goni
ale to takie patetyczne!
wciskam play i słyszę dobrze znane mi dźwięki, nad którymi rozpływałam się ładnych parę godzin niewiele dni wcześniej.
czytasz głębiej niż w moich myślach, czytasz w emocjach
że akurat ten wykonawca,że akurat ta melodia i że akurat dziś
dziś kiedy znużona już tą naukową rutyną, wstaję zmęczona bardziej niż się kładłam niewiele godzin wcześniej, niewiele gorzej wyglądając, bo w ciemności czterech ścian wyglądać nie trzeba
promieni słońca nie uraczyłam, tylko kolejne deszczu krople
wyszłam do ogrodu by choć świeżego powietrza zaczerpnąć, ale nic z tego, nie dziś, nawet deszcz nie był w stanie oczyścić atmosfery
ale ta melodia... ona jest w stanie zrobić o wiele więcej.
chyba niczego nie miałabym ochoty dziś w Tobie zmienić, ani jednego zdania
jesteś w zupełnie innym wymiarze niż to wszystko
porozrzucana jestem po fragmentach Twoich zdań,

środa, 6 lipca 2011

o nienawiści

jak ja nienawidzę gdy mówisz nienawidzić
nienawidzę kwiatów na łące
biedronek i słońca
nienawidzę tramwajów w mieście
i rurki na cieście
nienawidzę stokrotek pachnących
i kobiet tyjących
jakby tak nie było prościej
to jeszcze nienawidzisz ości
ja Ciebie nienawidzę
i patrzeć już nie chcę
jak nienawidzisz wszystkiego
co mówi i szepcze.

niedziela, 3 lipca 2011

o przesłości

Rozgrywka mówisz, ja mówię dziś walka. walka bardziej z własnym ja niż z kimś obok. Chociaż ktoś obok może przez to włosy sobie rwie, może snuje domniemania w głowie dlaczego. A ja już sama pytam dlaczego, czy to przez zazdrość czy zawiść moją, a może przeszłość i jej ukształtowanie dnia dzisiejszego, może za dużo jej w moim życiu dziś i teraz. Często zapominać mi się zdarza, że ten co stoi obok mnie, nie jest ten sam czy taki sam, jak ten co stać kiedyś miał. Zbyt wiele pryzmatów się we mnie zbiera, zbyt wiele pomieszania i zażenowania dniem codziennym, nerwus ze mnie ogromny i choć jak mówiłam uczę się dystansu, to przeszłość mnie goni bezustannie i wciąż pokazuje że stare JA we mnie siedzi i łatwo się od niego uwolnić nie pozwoli. Zjada mnie od wewnątrz, pali wręcz, wyswobodzić się nie mogę od niej, od tej przeszłości nieznośnej


może to ten deszcz, może przez tą mgłę, to przecież żaden grzech, tak wiem.


również ochotę mam powiedzieć dobranoc!

wtorek, 14 czerwca 2011

o uśmiechu

zimą nic nie cieszy tak jak, jasny promyk słońca rzucony na białą poduchę śniegu
latem nic nie ucieszy tak jak, odświeżający podmuch wiatru w upalny niemalże afrykański dzień
wiosną cieszy każdy pąk, ten nieśmiały, ten nowy !
dziś nie cieszy mnie nic bardziej jak sms, od dziwnego nieznajomego, który zwykłym pisać do mnie o różnych porach w różny sposób

tak więc oderwana od smażenia schabowego kotleta, uśmiecham się nieśmiało do siebie

(...)

po schabowym obowiązkowo drzemkę uciąć popołudniową trzeba, tak też zrobiłam
wyrwana z niej, tej drzemki, kolejnym zdaniem od Ciebie -uśmiech w śmiech przeobrażam

poniedziałek, 16 maja 2011

o krzyku na migi

Chyba musisz mi ufać pisząc do mnie takimi słowami, właściwie nie o słowa tutaj chodzi ale o sens. Nie rzucamy sensem w ludzi napotkanych na ulicy, prawda?
Chyba, że sensu ktoś doszukuje się na siłę. Wiesz, gdyby czytać twoje słowa nieuważnie, pewnie nie dałoby się zauważyć Ciebie, tak potrafisz ukryć siebie i swoje emocje głęboko, że prawie Ci się to udaje.Być może rzeczy piękne które robisz, wynikiem są krzyku Twojego, ale Ty na migi krzyczysz. Nie mówisz światu otwarcie, że Cię zawiódł, ale skrzętnie ukrywasz ten swój ból za kolejną fotografią, kolejnym pięknym słowem, listem, muzyką, piosenką.
Nie wiedzieć czemu, słowa twoje do mnie trafiają, nie wiedzieć czemu fotografie uderzyły mnie prostotą swoją już po pierwszym kontakcie. Mimo że zdążyłeś mnie zawieść już jako człowiek, a jako że przyzwyczajona jestem już do tych emocji, nie złamało mnie to.
Ty zazwyczaj piszesz bezosobowo, jednak odczuwam to osobiście.
Bo jak wielu spraw nie rozumiem, bo jak bardzo mi się nie chce, a jak bardzo ktoś może mi czegoś zakazać, tak tego w stanie nie jest mi odebrać, tylko Ty, ale Twoje przyzwolenie daję sobie sama. więc piszę.
Ty czasami piszesz tak zarozumiale i absurdalnie, że wydawać by się mogło, że nikt tego szyfru nie rozszyfruje. Jakbyś wierzył, że ja zrozumiem.

W niczym nie jestem wystarczająco dobra,ani też zła nie jestem. Bardzo przeciętna w tym świecie czuję się i niewidzialna.
M

środa, 27 kwietnia 2011

o twoich listach

Mam straszną trudność w odczytywaniu tego co do mnie piszesz
czasami czytam jeden list wiele razy na różne sposoby
stram się rozumieć zdania pod wpływem innego sensu
doszukuję się ukrytej prawdy
dokładnie ważę każde słowo
postanawiam już zakończyć czytanie, idę robić herbatę jednak coś nie daje mi spokoju, więc wracam i czytam ponownie, czy aby na pewno dobrze zrozumiałam.
Tworzysz tak zawiłe i często zabawnie niezrozumiałe zdania, że nie łatwo jest wydobyć z nich wszystko za pierwszy razem, ani za kolejnym dziesiątym i piętnastym
kocham czytać te listy,
pozwalają mi uciec z myślami daleko
dają możliwość odpłynięcia w siną dal.
czasami tak bardzo boję się że nie dostanę kolejnego, że pięć razy na minutę odświeżam skrzynkę, kiedy widzę informację o nowej wiadomości, serce skacze mi do gardła, mam ochotę krzyknąć z zachwytu
wtedy siadam wygodnie w fotelu, wyłączam wszystkie sprzęty elektroniczne, które mogłyby zakłócić przekaz i czytam
pierwszy raz niedbale, byle wyłapać sens , łakomie.
z każdym kolejnym razem odpływam co raz bardziej, analizuję, czytam, analizuję...
do momentu gdy kolejny raz mnie zawstydza, ( co byś pomyślał,gdybyś dowiedział się, że czytam Twój list po raz pięćdziesiąty z takim samym, a może większym zachwytem, jak za pierwszym razem)? 'wariatka'?
nie przestawaj pisać.

poniedziałek, 25 kwietnia 2011


'Marzenia nic nic nie znaczą, ale pamięć tak.
Jesteśmy nielogiczną, fantastyczną wiarą.
Jeżeli byliśmy okresem utraty,
podczas znalezienia rzeczy, których szukamy,

Będąc tutaj, jesteśmy energią.
Jesteśmy ulicami miast.
Jesteśmy duchowym
unicestwieniem jednej miłości.
Jesteśmy złamanymi sercami.
Oznaczamy nowe początki.'
[electrified,k.n]

szukamy, zamiast odpowiedzieć na nasze pytania.
Jesteśmy przyczyną zamieszania,

przez dziurkę od klucza
albo po mojemu
przez kratkę w płocie
podglądywać ludziów, to lubię bardzo

czwartek, 7 kwietnia 2011

a gdy jesteśmy już tak szczęśliwy , że to szczęście nas obezwładnia
boimy się mówić o tym że szczęście nas dogoniło, by przypadkiem nie uciekło, by nie wyminęło nas z przerażenia
z przerażenia zaciskamy zęby, ale szczęście to widzieć musi i nieśmiało podchodzi
skrada się wręcz
więc co
noo nie zgrzytajmy nie zaciskajmy zębów nie bójmy się mówić
HEJ JESTEM SZCZĘŚLIWY
bo szczęście nie przestraszy się tego, prędzej odstraszy je nasz pesymizm


skreślone by nie było zapeszone !
szczęście nie uciekaj.

poniedziałek, 28 marca 2011

tyle chcę Ci powiedzieć !
Pamiętasz pierwszą wspólną wiosnę ?
spacery
las
słońce ! pierwsze ciepłe promienie słońca ?
rozmowy, bez końca
emocje, niemożliwie pozytywne
pocałunki, nieśmiałe
przypadkowe dotknięcia
bezpretensjonalne spojrzenia
niekończąca i nieodparta chęć przebywania razem
każda chwila jak musli , jak musli z czekoladą !

niedziela, 13 marca 2011

'wolności oddać nie umiem"

dawno nie pisane,
bo cóż pisać kiedy zaprzecza się samemu sobie i gdy wszystko co wydawało się być oczywistym nagle zmienia bieg.
Mówiłam nie kocham, a nawet nienawidzę. Granica była cienka jak lód, ale wodzona za nos podświadomość bierze górę, mleko się rozlało.
Ciężko wyrazić w słowach to co czuję, bo ciężko w ogóle mi to właściwie określić.
Byłam pewna że mamy to za sobą. Tak maMY, znów piszę o NAS. Historia, która wydawałoby się zakończyła się pół roku temu, znów zaczyna trwać, zapisywać kolejne karty... Wystarczyła jedna rozmowa, pierwsza szczera rozmowa od czasu burzliwego rozstania. Ta była inna, niezwykle spokojna, wyważona, chciałoby się powiedzieć rozmowa idealna. Chciałoby się po niej podskoczyć, przytulić, pocałować chociaż na pożegnanie, chociaż w policzek ! Jednak opanowanie nasze, powstrzymało nas od tych kroków, od tej rozmowy wszystko toczyło się inaczej, ciągły kontakt, długie rozmowy, aż w końcu kropelka wina, sprawiły że to wróciło, dlaczego? czy to prawdziwe? co właściwie czujemy ? o tym nie potrafimy jeszcze rozmawiać, oboje bojąc się upadku , bojąc się co będzie dalej.
Gdy jesteśmy razem nie musimy nawet nic mówić, wystarcza nam to, że jesteśmy. Cieszę się gdy siedzisz obok jedząc kanapkę, robiąc prasówkę, czy ucząc się anatomii, to takie paradoksalne. Jeszcze pół roku temu nie potrafiliśmy rozmawiać, rozmowy prowadziły do kłótni, te do łez, łzy przynosiły ukojenie.
Czytam "Listy na wyczerpanym papierze" i łapię się na tym iż wiele ujęłabym tak samo, utożsamiam się z Jeremim, czy to z Agnieszką . "a gdy się zejdą raz i drugi,kobieta po przejściach,mężczyzna z przeszłością"
gdzie jest koniec tej opowieści i jaki on jest, boję się o tym myśleć. Być może jestem tchórzem, być może jestem zbyt wygodna na to, a może jednak Cię nie kocham ?
600 km

niedziela, 23 stycznia 2011

a kiedy myślę , że już nic i nikt nie jest w stanie mnie zaskoczyć, to zaskakują mnie ludzie. Negatywnie ma się rozumieć.
poczucie że na nikim nie mogę polegać potęguje tylko tęsknotę za tym co było kiedyś.
za poczuciem że On mnie nigdy nie zawiedzie i że to właśnie jemu mogę poświęcić wszystkie moje sekrety, tęsknię za nasza przyjaźnią i za wiarą w to że jest ona prawdziwa , że nie okaże się pewnego dnia że znów się przeterminowała a na półce nie ma już świeżych towarów, a pani przy kasie nie chce uznać reklamacji ...
zaczynam doceniać każda pojedyncza rozmowę, analizując które z nich były szczere. fascynacja przeszłością przerasta teraźniejszość
kolejny raz odczuwam całą sobą, to co straciłam , czuję że moja dusza jest stara i potrzebuję jakiegoś serum młodości
jednocześnie wiem przecież, że serum nie istnieje i nie da się odmłodzić tego co już się raz zestarzało , ale staram się odnaleźć w sobie taką siłę którą mają w sobie staruszkowie bo przecież mimo wieku żyją, często ciesząc się życiem.
stracić przyjaźń i wiarę w ludzi nie jest trudno, żyć ze świadomością że wszystko dookoła jest złe... nie jest łatwo.