piątek, 26 sierpnia 2011

niebo czarne
czarne jak ta otchłań pod łóżkiem
rozświetlane gdzieniegdzie jasnymi punktami
mówią że to gwiazdy
Ty mówisz że widzisz spadające
ja w to nie wierzę
ale wypowiem marzenie
słyszę tylko jak trawa szumi
jak dziki pasikonik w tej trawie
piszczy
słyszę bicie serca
nie mojego
słyszę że mam obok Ciebie
słyszę że bardzo mnie to cieszy
i chcę by tak zostało
dlatego uścisnę Twoją rękę
najmoncniej jak potrafię
byś nie mógł uciec

niedziela, 21 sierpnia 2011

za każdą niewypowiedzianą myśl
nienawidzę Cię
za ciszę w smutny deszczowy wieczór
nienawidzę Cię
za grymas gdy kwaśna zupa
i złe słowo
nienawidzę Cię
za to jak mówisz przepraszam
i gdy masz rację też
nienawidzę Cię
za to że chcę więcej
i za tęsknotę o poranku
nienawidzę Cię
za słodką kawę
za zły nastój
nienawidzę
za to że gdy Cię widzę
to wciąż nienawidzę

środa, 17 sierpnia 2011

o.

zdecydowanie choć niepewnie
wesoło choć ze smutkiem
staram się łapać ostatnie promienie letniego słońca
zrobić zapas piegów zimę
by nos poczerwieniał
by policzki się zaróżowiły
by starczyło do wiosny
gdy znów złapie mróz
gdy ludzie na przystanku przymarzną
nerwowo wypalając porannego papierosa
spiesząc pędząc
zgubiwszy letnią wesołość i wulgarność
zamiast sukienki wrzucę na siebie
najgrubszy sweter
a pani w windzie dziwnie się na mnie spojrzy
ale ja nie lubię zimy

sobota, 6 sierpnia 2011

o tobie

bo w internecie najważniejsza jest wyobraźnia
ale ja nie mogę mieć pojęcia o tym jak wyglądają Twoje oczy gdy śmiejesz się do rozpuku
jak wyglądają gdy płaczesz niespodziewanie
czy masz dołeczki w policzkach
a czy policzki te są nabrzmiałe od nadmiaru cukru
czy Twoje oczy są zielone czy w kolorze nieba
nie wiem tego
czy łapiesz się za głowę z zażenowania
jak rysujesz na twarzy frustrację
nie wiem czy potrafię sobie wyobrazić kiedy patrzysz z miłością w oczy kobiety
gdy obejmujesz ją nieśmiało ramieniem
nieśmiało?
może wcale nieśmiałość nie jest Twoim atutem
może śmiały jesteś i chętnie rozmawiasz z obcymi
ze mną tak.
od początku rozbawiasz mnie jakby wczoraj nie było
jakby było tylko dziś i jutro.

piątek, 5 sierpnia 2011

o mnie

bo ja od orzechówki wolę żurawinówkę
wolę gdy w domu wszyscy są, jak gdy kogoś brakuje
nie jadam ryb, ani grzybów leśnych
kocham żelki i wino
wszystkie słodycze lubię
maminy placek drożdżowy z zakalcem nawet
lubię lato, ale wolę wiosnę
nie lubię zimy, ale nawet bardziej jesieni
zachody słońca wolę niż wschody
spać do południa ponad wszystko
zarywać noce słuchając muzyki
nie słodzę herbaty
nadużywam kofeiny
papierosa nie tykam
nie pozwalam tykać bliskim
zaborcza jestem
staranna bywam
przejmuję się
czasem olewam
gdy ktoś zapyta czy sobie ufam
odpowiadam : staram się ufać
obcym nie ufam
bliskim mniej niż bardziej
uważam że muzyka dobra na wszystko
że bez niej nie ma nic
że nie ma nic bez kolorów
ani bez słów
dziś już nie wiem jak było
zanim do Ciebie napisałam
jak było bez Twoich słów
podzielonych długimi przerwami
bez obietnic niespełnionych
na spotkanie
dobrze mi tak
na co dzień
ale dziś inaczej jest
dziś jest ten dzień gdy nie chcę
nie chce mi się być.

czwartek, 4 sierpnia 2011

o autobusie

autobus. dużo ludzi. ludzie tłoczą się jak te sardynki w puszce. rozmawiają. słuchają muzyki. śpią. inni widać rozmyślają,nie wiedzieć nad czym./
każdy z nich inny. dookoła unosi się niekoniecznie przyjemny zapach,skutek uboczny tych kochanych, sierpniowych upałów./
ogólnie aura dobra. sprzyjająca pisaniu. obok starszy pan, pcha się niemiłosiernie. dlaczego ktoś zaprojektował tak małe siedzenia?/
szum morza zastępuje warkot silnika. piskot mew, zamieniam na mijające nas samochody. zapach morskiego powietrza... yh.
wszystko nie tak. ja chcę nad polskie wybrzeże ! /

wtorek, 2 sierpnia 2011

o miłości

O miłości pisać nie przepadam, dość krzywdy mi ona w życiu wyrządziła. Ale Twoje słowa impuls spowodowały i muszę przelać znów moje myśli. Chcę Ci o tym opowiedzieć, choć brakuje słów

Miłość. Zbyt wiele myśli mi odebrała, czasami mam wrażenie, że to właśnie uczucie zwane miłością tak silne odczuwane przeze mnie jako nastolatkę nadało mi kształt, zraniło tak mocno że wyrazić i mówić o tym aż po dziś dzień jest mi trudno.

Od tamtych chwil słowo na M, powoduje grymas u mnie, powoduje skurcz żołądka, powoduje wspomnienia, powoduje brak wiary w ludzi. może dostrzec można by jednak jakieś pozytywne cechy tego, jak np. że jestem silna kobietą dziś, tak mogę o sobie powiedzieć.

Często się zastanawiam i analizuję, bo ja już tak mam. Uczę się kochać od nowa i odnajdywać w kimś coś, co spowoduje że zaufam, jednak wciąż łapią mnie na tym że nieufność i złowrogość we mnie siedzi. Zbyt wiele razy powiedziałam kocham, zbyt wiele razy zostało to zbagatelizowane. Dziś jest inaczej, choć blisko to wciąż daleko. Chociaż mam obok osoby na których mogę polegać, to jedynymi ludźmi jakim ufam bezgranicznie są rodzice, inni są po prostu obok. Wnioskuję z doświadczeń i obserwacji, że tylko między nimi , można mówić o miłości, to co między nimi jest. Kiedy namiętność ustaje, a oni nadal patrzą na siebie z iskrą w dole soczewki, nadal idąc po bułki trzymają się za ręce, nadal są dwa kubki z kawą do śniadania i dwa nakrycia do kolacji, nadal jedno łóżko, wspólna droga i wszelaka nierozłączność. Przez pryzmat doświadczeń i problematyki ciągłości dnia codziennego, oni idą razem, czasem się uśmiechając do siebie, a czasem ocierając sobie łzy. Przedtem jest tylko zauroczenie, przyjaźń, wcześniej wspomniana namiętność. Ja wolę nazywać to zauroczeniem, silne uderzenia gorąca, nieodparta tęsknota i chęć przebywania, pocałunki małe duże, poczucie wsparcia i ciarki na ciele. Oczywiście jest to miłe, ale życie nauczyło mnie, a doświadczenie pokazało że nietrwałe.