wtorek, 22 listopada 2011

.

Lubię Tobą potrząsać
Czasem myślę, że tylko to mi pozostało
Potrząsnąć kimś tak niewyobrażalnie wyobrażonym,
stworzonym na podobieństwo moje,
kimś kto ode mnie jest setki megabajtów,
kto słyszy,czuje tak, jak ja
do kogo mogę trafić zawsze, o każdej porze
/bez łez i bez prawa veta/
bez śliny,bez cielesności
tak.
Gdyby spojrzeć prawdzie w oczy, można by się przerazić.
Można by ujrzeć dwoje zagubionych ludzi,po dwóch różnych stronach kabla.
Można by dojrzeć zbłąkanego mężczyzne, w którym jednoczenie wielka dusza i małe dziecko drzemie.
i tą kobietę, co o swą dojrzałość wciąż walczy
chybocząc się z prawej na lewą to z lewej na prawą.
Ta kobieta co boi się, boi się prawdziwych, tych z krwi i kości ludzi.
Wybiera wyimaginowaną teraźniejszość w której trwa i w którą od teraz wierzy.
Do dziś jestem ta, której z dziesięciu lalek na wystawie nie pominiesz.
ta która najszerzej uśmiechnięta i której nikt nie przeoczy.
Pobawi się nią chwilę,by w kąt odstawić.
tak.
Dlatego walczy o coś,
co nie ma prawa bytu.
Co jednocześnie tak fascynująco się przykleiło, jak rzep.
Jak rzep psiego ogona , ją trzyma.
Mężczyzna,ten co ma powód
by trwać biernie w swej pogardzie
By znaleźć siłę w amoku na dzień codzienny
Nigdy na to, by prawdzie w oczy spojrzeć
by ją sponiewierać
ten raz.

Poznałam chłopca
Znalazłam w nim artystę, tego co mnie urzekł
na dzień dobry
obrazem najpierw
słowem
słowa lały się jak z cebra
cebr nieskończony jest
Dnia bez tego chłopca, nie znam
znać nie chcę..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz